piątek, 8 lipca 2016

Wjechaliśmy w Błota!





"aleja" z Karwii do Dębek
Dziś żegnamy się z morzem... ale jeszcze przed obiadem udamy się na krótką wyprawę wzdłuż wybrzeża, bliżej poznając urokliwe zakątki okolic samej Karwii. Ruszamy przez cichą i malowniczą miejscowość Błota Karwieńskie - szlakiem, który wręcz zachęca, aby nim się poruszać. Malownicza aleja równoległa do linii brzegowej, biegnąca nadmorskim pasem technicznym (czyli lasem) oddzielającym miejscowości od brzegu morza. Po prostu trzeba tamtędy przejechać!




Zuzia "pod Dębami"
Aleja ciągnie się kilka kilometrów do kolejnego "wiejskiego kurortu", czyli do Dębek mijając po drodze rezerwat przyrody: "Widowo" - rozległy klif, do którego jednak z rowerami i przyczepką nie tak łatwo się dostać, więc odpoczywamy na cichej plaży kawałek dalej przed dalszą trasą. Na początku Dębek spożywamy drugie śniadanie w 
Zuzia na plaży
przyjemnym miejscu "Pod Dębami". Jest huśtaweczka dla dzieciaków, zjeżdżalnia i całkiem obszerne menu. Nawet całkiem smacznie i ładnie podane, jedynie porcje mogłyby być większe, albo ceny niższe... ale tragedii nie ma. Przejeżdzamy przez miejscowość, która właśnie zaczyna budzić się do plażowania... Coraz większy tłok, więc szybko przejeżdżamy orientując się powoli, jaką by tu pętlę wykręcić w drodze powrotnej. Mapa w centrum Dębek chyba jednak trochę wprowadza nas w błąd. Kierujemy się na południe drogą asfaltową, na której panuje już ruch jak na "zakopiance" i w kolejnej miejscowości zgodnie z oznaczeniami szlaku rowerowego skręcamy "z powrotem" na wschód. Wjeżdżamy początkowo w utwardzoną drogę, która na kolejnym rozstaju staje się albo: drogą prywatną (ten azymut najbardziej by nam odpowiadał, no ale wiadomo, że pewnie ślepa), albo drogą piaszczystą pod górę (do "diabelskiego kamienia"), albo.. drogą (początkowo jeszcze znośną) piaszczysto-polną do .... Dębek! O masz! No nic wracamy do Dębek! I to był wielbłąd! Początkowo 
którędy do domu?
Zuzia w barze "na górce"
jeszcze spoko, ale ostatecznie "szlak" (???) prowadzi przez drogę polną, a następnie normalnie przez łąkę, pole, czy co tam jeszcze... Zuzia o dziwo mega dzielnie znosi trudy odcinka! Lepiej od nas na pewno... Już wolimy nie wracać "na azymut", bo tereny usłane są licznymi kanałami melioracyjnymi i nie wiadomo ile byśmy kluczyli po tych nienadających się do jazdy "błotach" - bo już wiemy na pewno, że to od tego terenu wzięły nazwę okoliczne miejscowości (Błota Karwieńskie). Po tułaczce polami i łąkami (a nie drogami polnymi) wracamy do Dębek i kierujemy się na naszą ukochaną już teraz na pewno aleję wśród drzew, z przyjemnym chłodem, cieniem i lokalnie delikatną bryzą! Za kilka kilometrów (łącznie zrobiliśmy chyba ze 22 km) dojeżdżamy do miejsca gdzie zostawiliśmy samochód i gdzie w przepięknym i megaklimatycznym miejscu możemy zjeść pysznego dorsza, a mianowicie do "Baru na górce" - przy pierwszym wejściu na plażę w Błotach Karwieńskich (tuż obok ostatniego wejścia w Karwi). Bar urzeka nas dosłownie klimatem, a dla sympatyków złocistego napoju informacja, że nie napijemy się tam "byle czego" - w barze dostępne są WYŁĄCZNIE browary regionalne, w całkiem przystępnych cenach. Baaardzo charyzmatyczna obsługa, klimatyczna muza, pyszne jedzenie z megawidokiem na Bałtyk. Po prostu musisz tam być! 
Podsumowując: Droga z Karwii do Dębek - super sprawa, a jak będziecie wracać to nie zawracajcie sobie głowy szukaniem pętli, bo krótkiej nie znajdziecie, a wracając tą samą drogą koniecznie zajedźcie do Baru na Górce! Na pyszny obiadek i napoje ;) My natomiast już wracamy do domu... ps. sobota to naprawdę nie jest najlepszy czas na powrót, a droga S7 z Gdańska do Warszawy jest praktycznie cała w budowie, przez co nasz powrót się wydłuża... - ale Zuzia jest mega dzielna...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz