poniedziałek, 4 lipca 2016

To się w Łebie nie mieści!

W drodze na Wydmę Łącką
Kolejny dzień podróży nadmorskich! Poranna pobudka i wyjazd do Łeby. To kolejne arcyciekawe miejsce na Pomorzu. Nie jest jakieś zaskakujące, wielu zna... teraz zna też Zuzia...


Zuzia w centrum Łeby




W Łebie do zobaczenia jest naprawdę wiele, my natomiast z wiadomych względów (podróżujemy z malutkim dzieckiem) musimy ograniczyć liczbę postojów/punktów do zwiedzania do minimum. Autko zostawiamy na przeciwko oceanarium - to jeden z ważniejszych punktów, które omijamy, choć początkowo mieliśmy je zaliczyć. Zachęcali nas ulotkami co chwilę do odwiedzenia Łeba Parku - labiryntu, do którego zachęcają ulotki, banery, nawet na meleksach są reklamy tego miejsca. Ale nieeee.... my musimy podjechać gdzieś na rowerze. Gdzie? Oczywiście na wydmy! Odwiedzić czwarty już "peen" w życiu Zuzi: Słowiński Park Narodowy! (po Poleskim, Roztoczańskim i Magurskim PN). Najpierw na trochę na ślepo, trochę na nos przejeżdżamy przez typowo turystyczne centrum,

Zuzia nad jeziorem Łebsko
Zuzia na wydmach
dojeżdżamy do portu i dalej tą samą metodą w kierunku wydm. Kilka kilometrów, pomiędzy nielicznymi pieszymi i licznymi meleksami (ludziom naprawdę na wakacjach nie chce się przejść te 7 km???!!!!) i jesteśmy u wrót parku, gdzie kupujemy bilety wstępu (po 6 zł normalny), a potem także u podnóża wydm. Parkujemy rowery (na parkingu wg planu parku: strzeżonym! a na pytanie do kasjera co to znaczy, że parking rowerowy jest strzeżony, słyszymy odpowiedź, że to znaczy, że jak mamy swoje zapięcie to jest szansa, że nikt nam nie ukradnie roweru, ale nikt go nie strzeże!!!!), zdejmujemy buty i wdrapujemy się na wydmę! Widok przepiękny, przecudny, w zasadzie tylko my i wokoło tylko wydmy... Mama Zuzi mówi, żeby zrobić zdjęcie... tata Zuzi wstaje, ustawia się do zrobienia pięknego zdjęcia i wtedy co? KOLONIŚCI! Nic nie mam do kolonistów! Ale zgraja ok. 50 może więcej dzieciaków obsiadła nas dokładnie dookoła z każdej jednej strony po równo! Mistrzowie geometrii! I zrób tu człowieku zdjęcie ;) Oczywiście trochę narobili rumoru - nic strasznego, zaczynają zbiegać z wydm, nagle pani wychowawczyni woła: TURLAJCIE SIĘ! Dzieciaki się turlają ze stromych wydm, jedna dziewczynka się nie turla, a pani wychowawczyni (koło 40 lat jej brakuje do setki) kładzie się koło niej i turla się! Gdy dalej nie chce, no to pani co? Szarpie ją jak rozrząd w Jelczu i ją.... i ją... "turla"!!! :) Nie wierzę moim własnym oczom! No dobra dosyć anegdotek, po zjedzeniu pysznego obiadku ;) (z Biedronki sałatki a jakże!) ruszamy dalej zdobywać wydmy, a potem fotki i powrót do rowerów. W drodze powrotnej przy wyrzutni rakiet mała awaria bagażnika (jest tam też bar z "byle czym" i pamiątkami), dalej odwiedzamy największe w Polsce jezioro przybrzeżne (dawniej część Bałtyku): Łebsko, z wieżą widokową i filią Muzeum Przyrodniczego i wyjeżdżamy ze Słowińskiego PeeNu. Co warto zobaczyć w Łebie oprócz wspomnianych przeze mnie już walorów, gdzie najwięcej ludzi? PLAŻA!!!
trasa nie uwzględnia całej drogi powrotnej (padła bateria)
Zuzia na plaży
Mnóstwo turystów, choć dopiero koniec czerwca. Mimo iż pogoda w zasadzie nie rozpieszcza (nie ma też tragedii) to kolejki po gigazapiekanki jeszcze większe niż gdziekolwiek indziej (ja polecam "mięsną", jeszcze tylko brakuje, żeby do wody były kolejki ;) Po plażingu czas wracać do samochodu i do Karwii na obiad i wieczorny spacer. Jutro będzie w końcu upalny piątek i czas na ultradługie (z Zuzią to ze 4 godziny!) plażowanie i rozkoszowanie się tym co nad morzem najlepsze (poza rowerem rzecz jasna). Piątek upłynął nam na spacerach (w Karwi naprawdę jest gdzie spacerować, zjeść i na słodko i na tłusto) i rozwijaniu uczucia pomiędzy Zuzią i piaskiem, w tym związku pojawił się ktoś nowy: morska woda ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz