piątek, 19 maja 2017

Czternastego w maju w kazimierskim raju...

Piękna majowa pogoda! W końcu! Ruszamy zatem do bez wątpienia jednego z najbardziej popularnych na Lubelszczyźnie miasteczek turystycznych i to nie tylko wśród mieszkańców regionu - do Kazimierza Dolnego. Jak tak się pojeździ i pobiega, to człowiek zastanawia się, czy faktycznie nie warto zmienić nazwy tego pięknego zakątka świata na Kazimierz Górski...


trasa przejazdu i trasa biegu
cała rodzina zadowolona z wypadu ;)
Ten wyjazd Zuzia zaczęła nie najlepiej - chorobą lokomocyjną "obficie spełnioną" w zasadzie już w Bochotnicy - tuż przed celem naszej samochodowej podróży... Dlatego opóźnia nam się start i ... skraca wycieczka, bowiem chcemy zdążyć na start II Biegu Kazimierskiego im. Św. Jana Pawła II - o czym dalej... Kolejna niemiła niespodzianka - w samym miasteczku parkingi są płatne (zazwyczaj jest tyle ludzi, że o bezpłatnym można zapomnieć). Za to samo miasteczko jest tak cudowne i urokliwe, że jak śpiewają "Kazimierskie Dziady": "mógłby tak wyglądać cały świat" - z czym musimy się zgodzić! W końcu udaje nam się przebrać Zuzię , ogarnąć samochód i możemy ruszać. Ruszamy w kierunku Bochotnicy, na rondzie kierujemy się przez chwilę na Lublin, (bardzo wąska i ruchliwa trasa), aby za chwilę skręcić w prawo na chyba jeden z najwyższych i najdłuższych podjazdów na jakich dotąd jeździliśmy rowerami do miejscowości Skowieszynek (dokąd zresztą inną drogą prowadził wspomniany wyżej bieg). Ciężka ta przyczepka! Wyczerpani na szczycie otrzymujemy nagrodę w postaci praktycznie kilkukilometrowego malowniczego zjazdu przez Cholewiankę, skąd można jeszcze skręcić do malowniczego i malutkiego (małe jest piękne) Mięćmierza. My ze względu na opóźnienie, potrzebę regeneracji przed biegiem zjeżdżamy do Kazimierza Dolnego, gdzie tata Zuzi będzie się rozgrzewał do biegu, a Zuzia z mamą rozgrzewały się przed spacerem po miasteczku, w tym po okolicznych placach zabaw ;) A jest gdzie spacerować! Na mieście gęsto od biegaczy, ale im dalej od centrum tym zwiększa się udział procentowy pieszych turystów kosztem biegaczy. Piękny Małopolski Przełom Wisły z "Krowią Łachą", kamieniołomem, Albrechtówką, a po drugiej stronie pięknego ryneczku: Fara kazimierska, Góra Trzech Krzyży, i ruiny zamku z widokiem na królową polskich rzek! Sercem Kazimierza jest rynek! Przez rozgrzewających się już biegaczy prawie nie widać studni w rynku, ale za to nie da się nie zauważyć kamienicy Celejowskiej i innych jej sąsiadek. Stąd nie daleko jest do Sanktuarium Matki Bożej Kazimierskiej, a warto jeszcze spróbować kazimierskich kogutów i zobaczyć m.in. Muzeum Przyrodnicze i nie tylko. Przyszedł czas biegu! Grzegorz Lato na czele (w samochodzie pilota rzecz jasna), odliczanie i start...! Trasa biegu baaaaaaaaardzo ciekawa ;) Pierwsze 5 km cały czas praktycznie pod górę, z czego ostatnie półtora km to po prostu masakra, ale wcześniej bieg umilają kibice i widoki. Trasa biegła m.in u wylotu Korzeniowego Dołu - najbardziej znanego wąwozu w tej okolicy, a okolica nie byle jaka, bo mamy tu największą gęstość wąwozów lessowych (na km2) w całej Europie! To prawdziwa osobliwość i gratka na skalę całego kontynentu! Cóż trzeba jednak biec dalej i ... wyżej... i .. goręcej... Na szczęście druga połówka dychy już z górki (jak z każdą drugą "połówką"). Już coraz bliżej mety, już wypatrywanie Zuzi z mamą na mecie, odebranie medalu pamiątkowego... uff... było ciężko.... ważne, że Zuzia zadowolona ;) A na zachętę super piosenka wspomnianych Kazimierskich Dziadów !


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz