poniedziałek, 19 września 2016

Hej dziewczyny, hej chłopaki, tam co roku są... CHMIELAKI !!!







Chmielaki - święto chmielarzy, piwowarów - odkąd pamiętam, święto piwa w Krasnymstawie. Swego czasu rozrosło się do niespodziewanych rozmiarów nie tylko w sferze samego piwowarstwa, czy piwospożywania ;)... ale także np. poprzez organizację "piwnego" Półmaratonu Chmielakowego! W tej edycji wzięliśmy udział także i my, tzn. mama Zuzi jako biegaczka, i Zuzia z tatą - jako aktywni rowerowo kibice.
Start o 9.00, na długo przed głównymi "uroczystościami", zatem meldujemy się w piwnym grodzie jeszcze wcześniej i wiedząc, że początkowe kilometry to duże nagromadzenie biegaczy ruszamy na trasę wcześniej, nieco ją modyfikując i planując, że przetniemy trasę na ok. 7 może 8 kilometrze. Trasa baaaardzo urozmaicona, taka, że z przyczepką ledwo dało radę podjechać (chodzi mi o tą naszą modyfikację przez miejscowości Latyczów, Dworzyska). Skręcamy w prawo napotykamy nagle Wschodni Szlak GreenVelo (który przez krótki czas biegł równolegle do trasy biegu, ale w innym miejscu) i polną drogą pod górę (masakra!) i wjazd do lasu, gdzie pogonił nas pies i pomylona droga (trasa "z pamięci") powoduje, że przedzieramy się przez takie czeluście lasu, że postanawiamy z Zuzią, że z asfaltu już w tym roku nie zjeżdżamy (co się nam później nie uda, ale o tym następnym razem...). Pośród chaszczy i gęstwiny leśnej, kiedy nawet ciężko było się zorientować w jakim piętrze lasu się znajdujemy, czy to ściółka, czy runo, czy wysokie drzewa ;... w końcu wyjeżdżamy na jakąś drogę lepszą (gps już dawno się pogubił i dlatego trasy nie udało się odtworzyć) i postanawiam jechać w prawo (tylko dlatego, że z górki, bo po takich piachach, lessach i innych krzakach jechać teraz pod górkę to byłby samobój), dojeżdżamy.... do trasy półmaratonu! Czyli turystyczna intuicja nie zawiodła! Czekamy, szukamy mamy, okazuje się, że mama już pobiegła zanim dotarliśmy do tego punktu (co nie było łatwo ustalić), ale przestrzenie pomiędzy biegaczami są na tyle spore, że udaje nam się wyprzedzać kolejnych półmaratończyków, w tym wielu znajomych z Biegającego Świdnika, komuś podać łyka wody, kogoś wspomóc dobrym słowem, wyjeżdżamy z lasu, w okolicy Białki, następnie w prawo, a potem w lewo, znowu pod górkę do Niemienic. Minęliśmy już mnóstwo biegaczy, a mamy ani widu, ale na podbiegu udaje nam się ją wypatrzeć i dogonić, choć nie było łatwo! Razem z mamą dojeżdżamy już kilka kilometrów do mety, nieco przyspieszamy przed metą, aby dobrze "zaparkować". Mama pobiła swój rekord życiowy, zdobyła też 3 miejsce w kategorii nauczycielek, a więc nie zabrakło dekoracji na podium, a także nagród! Imprezy chmielakowe (te głośniejsze) dopiero popołudniu, a teraz oblukaliśmy jeszcze rzemiosło ludowe, rękodzieło i inne chmielakowe atrakcje ;) i ruszyliśmy w kierunku samochodu, a dalej domu. Polecam Chmielaki każdemu! Mnogość atrakcji zaspokoi nawet najbardziej wymagających! A że przy okazji można pobiegać i pojeździć rowerem, to i "zupa" smaczniejsza ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz