poniedziałek, 6 czerwca 2016

Nieplanowany wyjazd do zamkniętej karczmy - i kolejna zasada...

Mieliśmy nie jechać, Mama Zuzi miała regenerować się po debiucie w półmaratonie (złamane 2 godziny!!!), a ojciec po roztoczańskiej marszo-kajakowej przygodzie z gimnazjalistami... ale pogoda dosłownie wygoniła nas z domu... jako, że zdecydowaliśmy się dosyć późno, to uwzględnić trzeba było obiad. Nie tak dawno kolega opowiadał mi o pysznej regionalnej kuchni w pewnej karczmie na Polesiu...



Zatem kierunek już znamy, fajnie byłoby do tej karczmy skądś dojechać. Wybór padł na Wytyczno k. Urszulina - stolicy lubelskiego Polesia... Palcem po mapie wyznaczona pętelka, zaczynamy krótszą kilkukilometrową równoległą do "włodawskiej drogi", a z Karczmy Poleskiej w Kołaczach wrócimy przez Stary Brus i znakowany szlak przez Poleski PN - "Mietiułkę".


Zostawiamy auto pod pięknym kościółkiem w Wytycznie i ruszamy na wschód, by za chwilę skręcić na północ... droga spokojna, malownicza, dojeżdżamy do Karczmy Poleskiej, a tam ZAMKNIĘTE... jak dowiedzieliśmy się na miejscu: od 3 lat... dodam, że na necie szukaliśmy informacji o karczmie i nigdzie nie znaleźliśmy info o zamknięciu karczmy... Głodni byliśmy tak, że zjedlibyśmy cyt. "kanapki z juszem" (chleb i już!). A jak człowiek głodny to zły... a że głodni byliśmy wszyscy, a prowiant miała tylko Zuza to i szybko nastał koniec wycieczki... 

Nasze plany odnośnie zwiedzania Polesia musimy odłożyć, ale może nie na długo... natomiast na pewno nie będziemy jechać "na głodnego"...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz